Ostatnio dużo osób uczestniczących w prowadzonych przeze mnie konsultacjach zawodowych przychodzi z różnymi wątpliwościami dotyczącymi swojej pracy. Zazwyczaj problem ten pojawia się u tych, którzy mają zaburzoną harmonię pomiędzy czasem poświęcanym na pracę a czasem przeznaczanym na życie rodzinne i osobiste. Wbrew pozorom odpowiedz okazuje się bardziej prosta niż im się wydaje.
Jednak patrząc na tryb, w jakim funkcjonuje dzisiejszy człowiek pracy, takie niepewności wcale nie dziwią. Nie ukrywam, że i ja sama zadawałam sobie nieraz pytanie: czy nie pracuję za dużo? czy to, co robię, nie jest czasem zbyt wyczerpujące i stresujące? Mówi się przecież, że pracujemy po to, żeby żyć, a nie żyjemy po to, by pracować. Zaczęłam więc bacznie obserwować siebie, by doszukać się bardziej uniwersalnych wniosków.
Jak zatem sprawa wygląda w moim przypadku? Cóż, rzeczywiście sporo czasu poświęcam pracy, choć zawsze zdawało mi się, że jestem leniwa i to bardzo. 🙂 Jestem jednak również perfekcjonistką, więc jak już się za coś biorę, to nie robię tego „po łebkach”. Nie potrafię skończyć w połowie, muszę doprowadzić sprawę do końca dopóty, dopóki nie osiągnę założonego w mej głowie efektu. Codziennie piętrzy się przede mną sporo zadań do zrobienia i każde chcę wykonać na oczekiwanym przeze mnie poziomie. Przez to wiem, że poświęcam na działania więcej czasu niż powinnam. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że jeśli przeznaczę na coś tyle czasu, ile potrzebuję, stworzę coś na zadowalającym mnie poziomie, za czym będzie stała jakość. Z jakością natomiast wiąże się zadowolenie klienta, a jego jawna satysfakcja wyrażona słowem mówionym czy pisanym jest dla mnie najcenniejsze w całej pracy. Najwięcej motywacji do dalszych działań daje właśnie pozytywny feedback od klientów. Zadowolenie klienta dodaje skrzydeł. Nie jestem pewna, czy klienci naszej firmy mają w ogóle tego świadomość, jednak dla mnie ich satysfakcja jest jak bardzo dobry napiwek zostawiony w barze dla kelnera pod koniec pracowitego dnia.
Skoro zatem najwięcej radości daje mi fakt, że mogę zadowalać ludzi, mając jednocześnie możliwość zarabiania, zaczynam dochodzić do wniosku, że rzeczywiście żyję, by pracować. Skoro efekty moich działań dają satysfakcję klientom, a tym samym i mnie, to czyż nie o to w życiu chodzi? Czy nie chodzi o to, by być zadowolonym człowiekiem? Widocznie ci, którzy lubią to, co robią, żyją, by pracować, przy czym definicja pracy na tym etapie ulega zdecydowanemu przekształceniu. Nieraz myślałam, że jestem pracoholikiem lub zadanioholikiem, co ostatnio stało się bardzo popularnym pojęciem. Być może jestem jednym i drugim. Lubię bowiem wyznaczać sobie cel za celem i konsekwentnie je realizować. Dotyczy to jednak tylko sytuacji, gdy wiem, że robię rzeczy, które przynoszą innym zadowolenie, a mi pieniądze, za które mogę żyć. Wtedy czuję, że żyję. Być może i Ty się zastanawiasz nad tym czy, nie poświęcasz za dużo czasu na pracę. Jednak jeśli czujesz, że to, co robisz przynosi Tobie i Twoim klientom zadowolenie, to znaczy, że powinieneś się tego trzymać. Jeśli odczuwasz radość z realizacji celów w pracy i z efektów swoich działań, działaj dalej. Widocznie stoi za tym ukryty sens znany tylko Tobie. Z pewnością przekłada się też to na Twoje pozytywne funkcjonowanie w obszarze prywatnym. Choć wiemy, że powinno się oddzielać obszar pracy od domu, po prostu jest to w dużej mierze awykonalne, gdy nie czujemy zadowolenia w pracy.
Zatem jeśli uważasz, że za dużo pracujesz, ale czujesz przy tym zadowolenie z efektów swoich działań i ze zrealizowanych celów, jeśli widzisz, że Twoi klienci są zadowoleni, oznacza to, że jesteś na dobrej drodze swojej kariery zawodowej. Jeśli jednak Twoi klienci nie są do końca zadowoleni z Twojej pracy, często mają dużo zastrzeżeń, to być może czas, by zastanowić się nad tym, czy idziesz właściwą drogą. Jeśli bijesz się z myślami, czy zmienić pracę, czy podążać dalej, mimo że może wcale nie jest Ci lekko, obserwuj otoczenie. Informacje klientów w sposób pośredni odzwierciedlają Twoje podświadome nastawienie do pracy. Jeśli klienci w większości nie są zadowoleni, to znaczy, że i Ty nie jesteś zadowolony z tego, co robisz. Pamiętaj również, że nasz stosunek do pracy jest zmienny w czasie. Ucząc się obserwacji, dużo wcześniej zaczniesz zauważać ewentualne zmiany Twojego stosunku do tego, co robisz.
Czy świat nie byłby idealny, gdybyśmy nie chodzili do pracy tylko po to, by „odbębnić” to, co mamy do zrobienia? Gdybyśmy udawali się tam po to, by moc świadczyć klientom nasze usługi na najwyższym poziomie? I gdybyśmy później jako klient mogli otrzymać to, co inni są w stanie nam zaoferować w zakresie tego, co potrafią najlepiej?