Role społeczne – maski, które przywdziewamy

role@

Właśnie znajduję się na konferencji z zakresu pozyskiwania środków z funduszy europejskich. To wiedza ważna nie tylko dla mnie. Jestem tu po to, by być na bieżąco i przekazywać ją podczas moich szkoleń dalej.

Lubię na takich spotkaniach obserwować ludzi i ich zachowania. Grupę, w której przebywam, można podzielić na kilka kategorii: reprezentantów sceny politycznej, osoby będące tu służbowo oraz przedsiębiorców.

Polityków bardzo łatwo poznać po wysokiej klasie garnituru oraz fakcie, że wszyscy są pod krawatem. To klasyczny ubiór polityka. Zastanawiam się tylko, czy są oni świadomi tego, że właściwe dzięki nim zmieniły się stereotypy w zakresie ubioru. Kiedyś społeczeństwo oceniało bardziej pozytywnie osoby w „pełnym umundurowaniu”. Teraz mogę zauważyć po moich obserwacjach podczas szkoleń, że osoby w garniturze są częściej wskazywane jako te, które nie mówią prawdy. Jednak pewność polityków, jaką wykazują podczas obecności na sali, nie wskazuje na ten rodzaj świadomości… Cóż…

Druga grupa osób, przebywających tu służbowo, to przedstawiciele instytucji państwowych. Tę grupę można rozpoznać po specyficznym zdystansowanym stosunku do przekazywanych treści. Ewidentnie widać, że te osoby mają odpowiednio wypracowany statut społeczny, a to spotkanie jest tylko ich „wypadem” z pracy.

Kolejna grupa to przedsiębiorcy. Ich można podzielić na kolejne podgrupy, a mianowicie na „starych wyjadaczy” i „start-upowców”. Starych wyjadaczy można poznać po tym, że dobrze znają się w swoim towarzystwie. Te znajomości budują ich prestiż. Start-upowców można spostrzec natomiast po tym, że nawet w sytuacji, gdy mają zarezerwowany czas na tę właśnie konferencję, na której się znajdują, każdy pokazuje, jak bardzo jest zapracowany i ile to telefonów do niego nie dzwoni. Im większy zamęt robi wokół siebie, tym lepiej. W grupie tego typu zachowanie może świadczyć o tym, jak dobrze prosperującą firmę prowadzi dany właściciel.

A przecież każda ze zgromadzonych w tym miejscu osób jest również żoną, matką, mężem, ojcem i bardzo często dużym dzieckiem, które lubi się śmiać, bawić, być aktywnym. Dlaczego zatem aż tak pracujemy nad schowaniem tych elementów w naszym zachowaniu w innych rolach społecznych?

Czyżby miało to stanowić o naszej słabości?

Czy rzeczywiście oschłość relacji w sytuacji grupowej, gdy czujemy się oceniani, jest jedyną deską ratunkową dla naszej własnej samooceny i autoprezentacji?

Zjawisko przywdziewania masek w zależności od ról społecznych, w jakich funkcjonujemy, mimo że powszechne, jest dla mnie nadal fascynujące.